Wiadrolista czyli bucket list czyli lista rzeczy, które fajnie byłoby zrobić przed śmiercią, ale bez przesady.
Po co i dlaczego wyjaśniam tutaj.
1. Zanurkować w wielkiej stercie czegoś.
Nie upieram się, że muszą to być koniecznie suche liście. Właściwie w warszawskich warunkach to byłoby mocno ryzykowne ze względu na spodziewaną znaczną zawartość psich kup. Możliwe są zatem różne alternatywny, np. taka (idę z tym na Kickstartera):
Update 28-01-2016
O, bogowie, jakie to jest wspaniałe!
2. Popływać w ubraniu.
Chyba każdy przynajmniej raz pomyślał, że byłoby fajnie. A tak niewielu tego dokonało. A spośród tych, którzy dokonali, tak niewielu to planowało.
3. Zrobić kanapkę alfabetkę.
Wiele, wiele lat temu był taki pasek, w którym Garfield robił kanapkę zawierającą po jednym składniku zaczynającym się na każdą literę alfabetu. Oryginalnego paska niestety nie odnalazłem, ale mam fajną deskę do krojenia i pięć spożywczaków w okolicy domu.
Sterty monet jednak nie polecam, twarde są zwyczajnie i można sobie nabić guza.
(ale mi osobiście zawsze marzyło się nurkowanie w takim basenie z kulkami. Za czasów dziecięcych jeszcze tego w Polsce nie było, a potem, to wszystkie takie atrakcje miały: do lat 10. A ja już wtedy niestety dwa razy tyle, co najmniej. Ale udało się, całkiem niedawno, oto zalety posiadania dziecka :D)
Punkt 2 mam odhaczony, zarówno w fontannie jak i w rzece.
A kanapki nie chcę, zaczęłam się zastanawiać i uparcie na a wychodzi mi arbuz, a na h humus. I nijak mi się to nie komponuje, więc z pozostałymi literkami też spasuję.
LikeLike
Jak dobrze pomyślałem, to przypomniałem sobie, że rzekę też mam już zaliczoną i to w stroju damskim (Prozerpiny, konkretnie). Ale przecież nie o to chodzi, żeby odhaczać, tylko żeby celebrować, więc fajnie byłoby powtórzyć.
Basen z kulkami też mi się zawsze marzył.
LikeLike